Pamiętnik Samobójcy. Rozprawa.

Czasami w noce ciemne dochodzi mnie zrozumienie. Czas na rozprawę. Na rozprawę z samym sobą. Z tym kimś, a raczej czymś co siedzi we mnie i rzeźbi na swoje podobieństwo. Żłopie moją nadzieję posiłkując się. 
Ogłaszam więc, wszem i wobec, że już nie wytrzymuje. Nie daję rady. 
 Rozprawę czas zacząć.
Nienawidzę go. Nienawidzę Cię. To znaczy nienawidzę siebie. To coś jest częścią mnie. Nieodłączną częścią mnie. Czy kiedyś się stało, czy było od zawsze, nie wiem. Ale nazywa się ja. Gdybym zabił. Zabił to. Zabił się. Jest rozwiązanie. 
Ale on wciąż krzyczy. Wprost do mojego ucha. Nie słyszę nic poza tym. Moje myśli przesiąkają jego kwasem. Skończę z sobą kiedy on pozwoli.
 W śmierci uwolnienie, w agresji uodpornienie. Przejmuje kontrolę, gubię się. Zaczynam się bić. Sam ze sobą. Pęka mi głowa. Płoną pięści. Nie pozwolę sobą pomiatać. Krzyczę w nieboskłon. Mrok. Nawet księżyca nie ma. 
 Wspomnienia atakują mnie raz po raz. Czy ja kiedykolwiek zrobiłem coś dobrze? Szukam, ale nie mogę znaleźć. Tylko jego głos. Mój głos. Jego szept. Mój szept. Wydaje mi się, że okradł mnie z dobrych wspomnień. Ale nie jestem pewien. Mogę sobie ufać? 
 Powoli świta. 
Dostrzegam krew na swoich dłoniach, boli mnie głowa, mam lepkie włosy. Walka skończona.
Proces przegrany.

Komentarze

Posty Najchętniej Czytane

Pamiętnik Samobójcy. Przyjaciel.