Posty

Pamiętnik Samobójcy. Ponowne Utracenie.

 Cóż ja mogłem stracić? Część siebie? Którą część siebie, którego siebie?  Cóż mogłem utracić? Nic nie mogłem stracić. I nic nie mogę utracić. Po prostu. Nic. Taki kurwa samotny. Nie mam nic. Nie mam kurwa nic. Niech to wszystko zje smutek, niech pochłonie żal. Dalej, niech zdycha. Wraz ze mną niech umiera. Niech umiera całe to wielkie nic i jego pozostałości, cechy i spaczenia. Oddziaływania. Proszę bardzo, niech leci w przepaść, w dół, w cholerę. I ja razem z nim. Czy mnie pociągnie, czy nie. I tak tam polecę. W wielkie czarne nic. Nic i nic i ja.  Cóż mogę stracić? Siebie mogę stracić bym wykrzyczał! Ale to nieprawda, bym przemilczał. Nie ma mnie i nie było. Tyle tego, że aż nic. Nic. Taki kurwa samotny. I będzie trwało dalej, będzie się pogrążało. Będzie ciągnęło i spadało. Nim gruchnie o ziemię, długo jeszcze będzie spadało. Będzie leciało. Wielkie bolesne nic. I nic się przecież nie stanie. Tylko zatrzyma. 

Pamiętnik Samobójcy. Ostatnio Kimś Innym.

 Ostatnio jestem bardziej spokojny,  trochę bardziej nerwowy, Wewnętrznie.  Ostatnimi czasy czuję się zdrowszy i  trochę bardziej chorowity, Wewnętrznie.  Wciąż nie mogę pozbyć pragnienia śmierci i chyba zacząłem to lubić. Zacząłem tym żyć. Żyję pustką i oddycham nią. Pragnę wolności i spokoju. 

Pamiętnik Samobójcy. Myśl(i).

 I ginę, płonę i tonę pogrążony we własnym chaosie i gniewie. Piekielnie boli. Boli mnie moja własna myśl wypalana na tle wspomnień. Kończy mi się czas i kończy energia. Kończy siła. Kończy nadzieja. Nie widzę. Nie widzę nic. Ten co się co się zowie mną, podłością nieskończoną. To ten. To On.  Samobójca sam, w świetle szepcze, a w nocy krzyczy.

Wyz_anie.

Kochanie, chciałbym Ci powiedzieć, że Cię kocham.  Że siebie nienawidzę.  Że tęsknię.  Że nie ma Ciebie. A ja wciąż jestem.    Chciałbym popełnić samobójstwo. Chciałbym zniknąć. I umrzeć. I odejść. I tak bym chciał. Czuję się samotny. Tak kurwa samotny. Nie ufam nawet sobie. Nie ma już mnie. 

Pamiętnik Samobójcy. W Mroku. (Śmierć)

  W ciemności, mroku mojej duszy, gdzie twarz chowam w dłoniach, zasłaniam się. Wieje chłodny wiatr i smaga moją twarz.  Jak ja bardzo nie chcę żyć ponownie, jak ja  bardzo nie chcę iść tą ścieżką jeszcze raz.  Tnę swoją rozpaczą swoją suchą skórę aż pojawi się krew.  Nie czuję więcej bólu, rozpacz zagłusza wszystko. Jestem w mroku. Ciemność mnie osacza. Mrok.  Zaciskam pętlę na swojej szyi. Mocno dociskam rozpaczą.

Pamiętnik Samobójcy. Nie Jestem Sobą.

To jest właśnie piekło.  Nie szukam więcej definicji zguby. Biorę głęboki wdech i czuję, że nie jestem sobą.  Słyszę tylko głosy w swojej głowie. Krzyczą, wrzeszczą, szepczą.  Nie jestem sobą! Nie jestem (już) sobą!  Odwiedzam nowy dzień, a może to on odwiedza mnie? Brzmi trochę jak sen, bardziej jak koszmar, ale to coś pomiędzy. Ból sprawia, że czuję się żyw na świecie, ale głosy sugerują, że koszmar trwa gdzie indziej. Moja głowa pęka. 

Pamiętnik Samobójcy. Jeżeli? (Kto) Zapomni(?)

A co będzie, kiedy zatęsknię?  Kto powie Kocham Cię?  Komu dziękować za dobroć mam? Co będzie, kiedy w ziemi mnie zakopią i przepraszam dodadzą? Albo nie dodadzą i odejdą w milczeniu.... A może śmiejąc się?