Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Pamiętnik Samobójcy. W Mroku. (Śmierć)

  W ciemności, mroku mojej duszy, gdzie twarz chowam w dłoniach, zasłaniam się. Wieje chłodny wiatr i smaga moją twarz.  Jak ja bardzo nie chcę żyć ponownie, jak ja  bardzo nie chcę iść tą ścieżką jeszcze raz.  Tnę swoją rozpaczą swoją suchą skórę aż pojawi się krew.  Nie czuję więcej bólu, rozpacz zagłusza wszystko. Jestem w mroku. Ciemność mnie osacza. Mrok.  Zaciskam pętlę na swojej szyi. Mocno dociskam rozpaczą.

Pamiętnik Samobójcy. Nie Jestem Sobą.

To jest właśnie piekło.  Nie szukam więcej definicji zguby. Biorę głęboki wdech i czuję, że nie jestem sobą.  Słyszę tylko głosy w swojej głowie. Krzyczą, wrzeszczą, szepczą.  Nie jestem sobą! Nie jestem (już) sobą!  Odwiedzam nowy dzień, a może to on odwiedza mnie? Brzmi trochę jak sen, bardziej jak koszmar, ale to coś pomiędzy. Ból sprawia, że czuję się żyw na świecie, ale głosy sugerują, że koszmar trwa gdzie indziej. Moja głowa pęka. 

Pamiętnik Samobójcy. Jeżeli? (Kto) Zapomni(?)

A co będzie, kiedy zatęsknię?  Kto powie Kocham Cię?  Komu dziękować za dobroć mam? Co będzie, kiedy w ziemi mnie zakopią i przepraszam dodadzą? Albo nie dodadzą i odejdą w milczeniu.... A może śmiejąc się?

Wierszokletyzm. Budzenie Myśli.

Kilka miejsc w moim umyśle, gdzie zagubiło się stare moje ja.  Kilka starych myśli zasnęło niespokojnym snem.  Kilka pustych myśli pustego mnie utrzymuje czarna lodowa kra.  Uśpione nowym iluzji słodkim zgubnym brzmieniem.

Pamiętnik Samobójcy. Własny Potwór.

Widziałem potwora!  Ogromnego stwora!   Stał w moim pokoju i patrzył na mnie. Ślepiami pustych i czarnych oczodołów. Nie ruszał się i nic nie mówił. Patrzył na mnie, a ja się bałem. Ogromny potwór.  Moje łóżko, moja twierdza. Teraz wiem, bez fosy i murów, na wyciągnięcie ręki, ja i moja samotność. Wstałem z łóżka, a on zaczął do mnie mówić. Ciężkim, smutnym swoim tonem.

Nieliteracko Przez Ból. Piosenka Pustego Grobu.

 Taaak bym chciał...  Taaak bym chciał...  Żeby nic już tak... Taaak... Blisko nie podchodziło...  Żeeeeby nic... Już niic...  Blisko nigdyy się nie znalazło... Ale to brzmi taaak... Faatalnie... Taaak... Saaamolubnie i..iii... Źle tak źle po proostuu brzmii... Bo kiedy kurwa spadam w przepaść i myślę, żeby tylko jebnąć o ziemię! Żeby roztrzaskać się o dno myślę wciąż! To nie ma do kurwy nędzy nikogo z was! I nie ma mnie! Niech świat zawiruje, pójdzie w piach I niech zabraknie mnie!

Pamiętnik Samobójcy. Zagłuszenie Rzeczywistości.

 Czasami trzeba zagłuszyć rzeczywistość. Kto bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem.  Czasami trzeba umrzeć, by móc się odrodzić. Kto powiedział, że umieranie nie boli albo miał szczęście, albo zwyczajnie kłamał. Umieranie boli prawie zawsze jak odkrycie kłamstwa. Bo przecież tymże jest śmierć zagłuszająca rzeczywistość. Odkryciem kłamstwa i odrzuceniem prawdy.

Pamiętnik Samobójcy. Boję Się. (Gdy Nie Ma Ciebie)

Samotne noce Samotne dni.  Dni ciemne jak noce  I noce ciemne jak dni. Ciemność. I samotność. Nie śpię w nocy Nie żyję w dzień.  Boję się. Boję się tego co dzieje się wokół mnie. W nocy. Boję się gdy jest mrok. Ten nieprzyjazny, cichy mrok. Wszystko wokół znika, zostaję tylko ja.  Boję się. Gdy jest dzień. Gdy spalony światłem gubię się. Wszystko na swoim miejscu. Boję się. Bo jednak czegoś brak. 

Nieśmiertelne Historie o Śmiertelności. Sen. (II)

Sen. Sen zawsze przychodzi znienacka. Nagle. Jak zdrada. Jak ból. Można na niego czekać, ale jego przybycie zawsze jest nagłe.  Nienawidzę spać. Czuję się jak spętany. Czasami wiem, że śnię, że otacza mnie nierzeczywiste otoczenie, ale nie mogę się wyrwać i tonę w kłamstwie własnego umysłu, który zadaje mi ból. Tymi wszystkimi obrazami, zdarzeniami, odgłosami. Sam już czasem nie wiem co jest prawdą, a co nie.

Pamiętnik Samobójcy. Fikcja i iluzja.

 Fikcyjne miasto z fikcyjnymi ludźmi. Nieistniejące powietrze, iluzoryczne życie.  Stoję pośrodku wielkiej machiny zwanej życiem, która tak naprawdę umiera.  Któż ze mną? Ci, którzy mnie mijają? Czy oni mnie w ogóle dostrzegają? Czy widzą ich ślepe oczy postać ślędzącą ich ruchy?

Nieśmiertelne Historie O Śmiertelności. Zło. (I)

Jak mnie wkurwiają te światła. Rozumiem, że ludności trzeba dać wyraźny znak, żeby się nie zbliżać, ale dlaczego ten czerwono niebieski blask musi walić w gały nawet służbie?  Tak jakby nie wystarczył jeden kogut, taśma. Może dwóch ludzi jeszcze. Ale nie. Jebana dyskoteka nad ciałem wiszącym nad śmietnikiem. A niebo ciemne. Nie ma gwiazd. To normalne. Gwiazdy nie lubią umarlaków. 

Nieliteracko Przez Ból. Odgłosy Gniewu.

Bum bum leje mi się po skroni krew.  Bah bah rozpłatane czoło mam.  Krew na ścianie, tynk na podłodze.  Bum bum śmieję się w głos. Bah bah biało czerwona jest podłoga. Zalewa mnie pieprzony mrok. Ścina mi świadomość i gasi światło. Czuję pulsujacy ból.  Trach krach spadam w otchłań. Pożera mnie pustka.

Wierszokletyzm. Przed Upadkiem.

Upadam nie dotykam ziemi.  Lecę w dół spadam bez końca.  Sparaliżowane mam mięśnie  I sparaliżowane myślenie.  Każdego dnia potykam się  O własne porażki się przewracam. Lecę długi czas już tak bardzo  Mocno chciałbym uderzyć  O ziemię nigdy nie wstać już.

Wierszokletyzm. Toast Trucizny.

 Co jest w wodzie?!  Cała nasza trucizna jest. Cały ból nasz utkwiony. Wszystek zapomnienie.   Toast za naszą śmierć?!  Aby żadna kropla się nie zmarnowała. Do dna bracia i siostry. Aż po bólu uśmierzenie.

Pamiętnik Samobójcy. Rozprawa.

Czasami w noce ciemne dochodzi mnie zrozumienie. Czas na rozprawę. Na rozprawę z samym sobą. Z tym kimś, a raczej czymś co siedzi we mnie i rzeźbi na swoje podobieństwo. Żłopie moją nadzieję posiłkując się.  Ogłaszam więc, wszem i wobec, że już nie wytrzymuje. Nie daję rady.   Rozprawę czas zacząć.

Pamiętnik Samobójcy. Kamień.

Kamień.  Jak kamień.  Jak kamień w wodę. Spadam na samo dno i tonę. Grzęzne w mule i umieram. Jak kamień. Bez uczuć, bez emocji, bez głosu i ratunku.   Nikt nie będzie pamiętał  o kamieniu zatopionym na dnie oceanu. Oceanu lęku i agresji.  Nikt nie wspomni kamienia spoczywającego na dnie. Bezlitosne zapomnienie mnie zakryje i pożre. Jak kiedyś strach. Jak ból i niemoc.

Wierszokletyzm. Dzieci Mroku.

  Pamiętam dzieci mroku. Bałem się żyć o zmroku. Nie było dla nich miejsca,  Nie znałem wtedy szczęścia.  Ich noce bywały głębokie,  Moje sny były gorzkie.  Małe zagubione istoty, Ja zupełnie nieistotny.  Żywiły się moim strachem,  Ja cały czas się bałem.

Pamiętnik Samobójcy. Oni i ja.

 Wybaczcie, że was zdradziłem.  Tak naprawdę was nienawidzę. Nie cierpię. Tak jak siebie. Nie chcę znać ani was ani siebie.   Wybaczcie, że was okłamywałem.  Tak naprawdę nie kocham. I nigdy nie byłem do tego zdolny. Nawet kiedy bardzo chciałem.

Pamiętnik Samobójcy. Przyjaciel.

Chcesz być moim przyjacielem? Nie chcę być samotn y. Któż chce być samotny? Chcę umrzeć. Któż chce umrzeć?  Czy chcesz zostać moim przyjacielem?  Bo wiesz, czasami wybucham. Wewnątrz mojego ja umiera echo starej nadziei.   Po wybuchu płonę. Spalam się w swoim bólu i samotności.

Nieśmiertelne Historie O Śmiertelności. Whisky.

Oskar siedział w głębokim fotelu z ciężką szklanką w ręce.  -Spierdalaj - odpowiedział.  -Czy w Twoim słowniku bywają inne słowa niż spierdalaj, albo pierdolić?  -Spierdalaj- bez zastanowienia odpowiedział Oskar.  Przechylil ręką szklankę tak, żeby złoty płyn wlał mu się prosto do ust. Ale tak się nie stało. Szklanka była pusta.

Pamiętnik Samobójcy. Klatka.

Więc codziennie uderzam głową o ścianę. Biję aż nie stracę przytomności. Często z początku nawet nie wiem, że zacząłem już uderzać. A potem w złości I rozpaczy robię to  świadomie, czekając aż wreszcie odetnie mi świadomość. Na zewnątrz nie ma nikogo.

Wierszokletyzm. Chwila (zanim odejdziemy).

 Zanim zaczniesz odliczać czas, ponownie... Zanim umrzesz przy blasku gwiazd, jeszcze raz... Zanim pogrzebiesz cierpienie swe, po raz kolejny... Ucieknij w stronę złotego słońca, wraz ze mną.

Wierszokletyzm. Martwe Głosy.

  One tam są. Boję się ich. Grzebią w mej pamięci. Ukrywam się. Syczą gniewnie. Nie mogę się ukryć. Znają mnie. Pożeram siebie.  Głosy w mojej głowie, proszę, odejdźcie.

Pamiętnik Samobójcy. Ona.

 Chciałbym jej powiedzieć, że jem już słodycze. Że zjem tego batonika. Chciałbym jej powiedzieć, że już na nic nie czekam. Chciałbym powiedzieć, że kawa ma inny smak, że smakuje mi czerwona herbata.  Chciałbym powiedzieć, że nie lubię kiedy się denerwuje. Chciałbym powiedzieć, że spałem niespokojnie. A może spokojnie, nie pamiętam.

Pamiętnik Samobójcy. Drzewo.

Drzewo nie ma uczuć, a jednak żyje. Nie czuje w nasz, inteligentny i podstępny sposób. Ile bym dał, aby być drzewem...? Dużo. Ale i mało. Wszystko i nic.